DO LASU! - relacja z GBL

Relacja z Gdańskich Biegów Leśnych, etap 3

11.08.2018 | 12:00 | Start 5 km

W końcu udało mi się załapać na jakieś zawody, i to nie byle jakie! Bo na Gdańskie Biegi Górskie ... Leśne! Deklaracja organizatorów o 250 metrach w pionie, w górę brzmiała wyjątkowo zachęcająco i nie dało się oprzeć, by tego nie sprawdzić. Jak się okazuje można zrobić bieg górski przy centrum Wrzeszcza, i to nie byle jaki! Górki - podbiegi, zgórki - zbiegi, liście, drzewa, ścieżki, korzenie, krzaki. Bajka! 


Baner organizatora



Ostatnie sekundy przed startem
Zaczyna się spokojnie od skąpanej w słońcu polanki otoczonej drzewami, tylko zaraz za linią startu, za zakrętem w prawo trawa wydaje się szybko wznosić do góry. Tak, to już pierwsza górka. Przekraczamy linię drzew by szybkim krokiem po korzeniach dostać się do pomnika Gutenberga. (to ten co wymyślił Biblię, a tak naprawdę to ją wydrukował) Szybki wiraż w lewo i dalej pod górę. Na górze w prawo i pierwsze "zgórki". Ale szybko! Trochę się uspokoiło i znowu mijamy Gutenberga. Pa, więcej się nie zobaczymy! 
Po prawej poza kadrem Gutenberg



Dwie górki dalej pierwszy podbieg, który się podchodzi - a więc "podchód" i to jeszcze w krzakach! Kilka zakrętów dalej przebiegamy przez drewniany mostek i za nim z górki przez teatr. Tak, teatr w lesie. Kawałek dalej, prawdopodobnie w najniższym punkcie trasy czeka Pan z apteczką, który potwierdza mój domysł o połowie trasy. Ufff! No, Kuba jeszcze 2 kilometry, jazda, jazda! (tak, cała trasa miała 5 km) No to jedziemy! Jednak już tutaj się pojawia mały kryzys i kilka wolniejszych kroków, jednak zbliżający się zbieg ratuje morale. Nie ostatni raz na tej trasie.

To ten mostek

Górka na 3 km
Po krótkim odcinku po prawie płaskim widać ją - chyba najgorszą górkę na trasie. Już z daleka widać jak wszyscy ją podchodzą. Samym środkiem biegnie wydrążony przez wodę rów, jeszcze lekko wilgotny po deszczu poprzedniego dnia. Całe podejście jest krzywe, tak jakby iść w rynnie. Po dłuższej wiązance widzę upragniony znak na drzewie - "3 KM". Jeszcze 2. Tutaj trochę szybszy odcinek przez punkt widokowy zaznaczony na mapach Google'a. W drodze mijamy cmentarz.


Jak widać organizatorzy zadbali nie tylko o pomoc medyczną na trasie i fizjo w bazie. ;)

Dalej z górki i znowu strzałka w krzaki pod jakąś skarpę. Znowu fajny odcinek z górki i jakiś dziki nawrót. I teraz hit! Taki fragment na którym można się rozpędzić, a tam kartka z wykrzyknikiem! Skarpa! Zaraz za kartką prawie pionowa ponad dwumetrowa ścianka w dół, którą trzeba zejść po korzeniach. Niedługo później trzeba się przedrzeć przez tunel z krzaków. Tutaj lepiej, gdy brakuje ci tych kilku centymetrów, albo biegniesz bez kapelusza. Po drodze też szybkie spa - pokrzywy, bo to niby zdrowe.

Szybki suchar!
W jakie dni pokrzywy nie parzą? Nieparzyste! 
A była sobota (ale 11stego)... 

Później ostatni długi podbieg po którym Pani sędzia potwierdza ostatni zbieg. "Segment START". Czas odwrócić czapkę daszkiem do tyłu. Kiedyś naoglądałem się Pokemonów i tak mi zostało - jak odwracam czapkę, to robi się poważnie. Szkoda, że nie umiem zbiegać. Jeśli na dole było słychać odgłosy ubijania kotletów z lasu, to pewnie było to moje zbieganie. Sorry! Ale ta górka była szybka, ledwo zmieściłem się w zakręcie na dole! Jeszcze kilka zakrętów na polanie i META!

Po prawej trasa do mety

Taki medalik
Ostatecznie udało się wykonać plan minimum - zmieścić się w 35 minut, z zapasem 2 i pół minuty. :) Trzeba przyznać, że trasa jest świetna. Wieczór przed startem próbowałem ją przebadać  i szukałem jakichkolwiek oznaczeń wskazujących którą ścieżką będą przebiegać zawody, jednak na marne. Organizatorzy wykazali się ogarnięciem prawdopodobnie oznaczając całą trasę tego samego dnia rano, przez co nie dało się nic znaleźć wcześniej. 
Dobra robota! Jest jeszcze jeden etap, na którym wyrobię się w pół godziny! ;)


Komentarze