Dlaczego NIE lubię biegać

Dlaczego NIE lubię biegać



Tak bardzo nie lubię wstawać o świcie, dlatego poranne treningi robię wieczorem. Jeszcze trochę dalej, trochę szybciej.

  • A może jeszcze raz, w drugą stronę?
  • Nieee, już odpada mi noga.
Naprawdę tego nie cierpię. Nie cierpię biegać, nie cierpię sportu. A dlaczego?


To nużące
Prawa, lewa, prawa, lewa… raz, dwa, trzy, cztery… Naprawdę? Jest tyle ciekawszych rzeczy do zrobienia! Nawet w domu.. Posiedzieć przy kompie, poleżeć przed telewizorem, posprzątać, ułożyć puzzle, czy iść spać zamiast powtarzać przez parędziesiąt minut tę samą czynność.

To męczące
Jeśli już sama powtarzalność procesu kroku biegowego nas nie znudzi, okazuje się, że jest to strasznie męczące! Na początku lekki pocik i zadyszka, a okazuje się, że do domu wracasz cały mokry, a następnego dnia po dłuższym bieganiu wejście na piętro jest jak wspinaczka na Giewont - po drodze zakładasz dwa obozy aklimatyzacyjne i jak już trafisz do łóżka, to trzeba cię ściągać helikopterem.

Zwierzęta
Do najgroźniejszych zwierząt w Polsce należą:

  • Psy - są te na smyczy, które “nie gryzą”, ale ważą nawet parędziesiąt kilo i jakoś dziwnie lubią skakać akurat na ciebie. Są też te Burki, których jedynym celem życiowym jest bieganie za każdym mijającym je człowiekiem z prędkością ponad 5 km/h. Wszystkie to krwiożercze bestie.
  • Dziki - dzik jest dziki, dzik jest zły, gdzie dzik biegnie tam nie ty. Zawsze sobie wybiorą twoją ścieżkę w lesie i zatrzymują się patrząc na ciebie. I kto tu jest większym dzikiem?
  • Muchy - i muszki. Małe i duże, jakoś zawsze lecą akurat tam, gdzie ty łapiesz ten głębszy oddech i niecelowo uzupełniasz dzienne zapotrzebowanie na białko.
  • Komary - a właściwie ich samice, bo jak powszechnie wiadomo samce są nawet spoko - latają sobie tam gdzieś i mają Cię też gdzieś poza tym, że trafią czasem przez okno do twojego mieszkania. Za to komarzyce… marzenie każdego faceta. Wbiegasz sobie tylko do lasu (najlepiej gdzieś wieczorem przy wodzie, albo po deszczu), a tam dziesiątki, setki, tysiące napalonych samic się do ciebie dobiera chcąc coś z Ciebie wyssać! I jeszcze nie dadzą o sobie zapomnieć zostawiając po sobie tylko ból i… swędzenie.
  • Chrabąszcze - te majowe. To absolutny faworyt i największy atut mieszkania w okolicy pól i innych łąk. Chrabąszcz nie myśli, chrabąszcz nie czuje, chrabąszcz leci prosto w ciebie i się we włosach zaplątuje. Przynajmniej są w miarę wolne i można takiego strącić kopniakiem zwiększając przy tym umiejętności sztuk walki.
Kolejne groźne zwierze.


Wszystko boli
Parafrazując mema - Kiedyś po prostu mnie coś bolało, a od kiedy biegam miewam kontuzje. I to niejedną. Ba! Nawet nie pamiętam, żeby cokolwiek mnie kiedyś przez dłużej bolało! Jak biegasz okazuje się, że masz jakieś dziwne mięśnie i inne wiązadła, jakby pojawiały się dopiero, gdy wychodzisz z domu biegać. Jak są pasma górskie, to jedno pasmo okazuje się, że nawet jest w nodze.

Moda
Jak człowiek zaczął sobie spokojnie biegać do drzewa i z powrotem, to po prostu wydawało się, że sobie coś ćwiczysz i tyle, nic wielkiego. A tu okazuje się, że w ciągu kilku tygodni/miesięcy odkrywasz, że bieganie jest wszędzie! Naprawdę wszędzie! Nagle wszyscy wszędzie biegają, jakieś maratony (okazuje się, że coś takiego w ogóle istnieje), blogi, internety. Bądź tu oryginalny!
I te ubrania… okazuje się, że nie da się biegać zwykłej koszulce (bawełnianej jak to wszyscy później wytykają) i luźnych dresach. Kolory, dużo kolorów, tylko oddychające materiały i obcisłe legginsy. Tak, żeby przy wejściu do sklepu po wodę ludzie w kolejce nie mieli wątpliwości, że jesteś ze środowiska LGBT.
No i buty - “jak biegasz w trampkach po kostce, to nawet mi ciebie nie żal”.

Gdzie ta kultura
Zaczyna się od tego, że nie każdy biegacz przeczytał te same poradniki odnośnie savoir-vivre'u i nie wie, że zwykłe kiwnięcie ręką nie oznacza, że kogoś znasz, a w przypadku pań, że chcesz je zacząć podrywać. A kończy się na tym, że rowerzyści nie ustępują ci miejsca na ścieżce rowerowej, a co gorsza kierowcy nie widzą problemu, by minąć cię na szerokość lusterka, zwłaszcza gdy padało… i są kałuże.

Czas
Czas, czas, czas. Poza faktem, że trzeba ten czas poświęcić, okazuje się, że wyjście na trening o równej zaplanowanej godzinie nie jest takie proste. Trzeba zjeść o odpowiedniej godzinie, bo inaczej kolka, toaleta i takie tam. No i ubieranie się nie jest takie szybkie, zwłaszcza, gdy szukasz tej jednej pary skarpet, które akurat pasują do koszulki.

W kwestii czasu istotne jest też jego mierzenie - to z jakim czasem pokonujemy dany odcinek. Tak. Wszystko trzeba zmierzyć. Ile zajął ci cały trening, ile się stało, ile się biegło, ile zajął który kilometr, który był najszybszy i ile biegłem tyłem. A co dopiero, gdy jakiś znajomy przebiegnie ten sam dystans z tempem lepszym o 0:30 min/km? Parodia!

Jedzenie
Dieta - a komu to potrzebne? No nikomu, w końcu jak pobiegałaś 30 minut, to możesz sobie pozwolić na batona, nie? A, no i jeszcze na chipsy, colę, i pączka. Albo dwa! Taka prawda, że możesz jeść wszystko, i dużo. W końcu zużywasz więcej energii niż lodówka radzieckiej konstrukcji. A co jak przestaniesz biegać na kilka miesięcy? Od jedzenia się raczej nie odzwyczaisz, a waga działa dobrze i nie trzeba kupować nowej. ;)

Skrajności
Wszędzie skrajności.

  • Albo świeci Słońce jakimś okropnym żarem z Mordoru, albo jest minus tysiąc stopni na zewnątrz.
  • Albo jest bardziej sucho niż w Familiadzie, albo zastanawiasz się, czemu nie zabrałeś kąpielówek.
  • Albo nic cię nie boli, albo wszystko.
No i jeszcze takie zachody słońca...


I KOMU TO POTRZEBNE???



Nic powyżej nie jest prawdą ;)


A dlaczego Ty nie lubisz biegać?


Komentarze